O możliwej karze dla Charlesa Leclerca media mówiły jeszcze przed rozpoczęciem weekendu wyścigowego. Tuż po zakończeniu drugiego treningu w Montrealu, Ferrari potwierdziło, że w samochodzie Monakijczyka zostaną wymienione komponenty elektroniki, przez co na starcie GP Kanady zostanie on przesunięty o 10 pól do tyłu.

Wymiana akurat tego elementu nieco zaskakuje, ponieważ wcześniej cały czas spekulowano, że Leclerc dostanie po prostu trzecią turbosprężarkę, bo to właśnie ta część uległa awarii w Azerbejdżanie.

Przed pierwszym piątkowym treningiem FIA potwierdziła, że Ferrari oznaczone numerem "16" otrzymało nowy silnik, MGU-H, MGU-K i elektronikę sterującą – wszystko w ramach dozwolonego limitu. Ponieważ po FP2 mechanicy włoskiej stajni zgłosili kolejną, trzecią już wymianę ostatniego ze wskazanych elementów, 24-letni zawodnik otrzyma karę przesunięcia.

Wspomniana na początku ewentualna wymiana turbosprężarki teoretycznie może poczekać ze względu na to, że Leclerc posiada w swojej puli jeszcze jeden sprawny komponent. Czas pokaże, czy Ferrari zdecyduje się na zainstalowanie nowej turbosprężarki już w ten weekend, co oczywiście wiązałoby się z dodatkową sankcją, która po zsumowaniu, bez względu na wynik kwalifikacji, zmuszałaby kierowcę do startu z samego końca stawki.